wtorek, 26 kwietnia 2011

Będą podwyżki?

Zgodnie z ustawą z 2001 r. o zbiorowym zaopatrzeniu w wodę i zbiorowym odprowadzaniu ścieków raz w roku Radzie Gminy przedstawiane są do zatwierdzenia propozycje w/w taryf. Przedstawia je Wójt na wniosek przedsiębiorstwa wodno-kanalizacyjnego.  Ocena legalności proponowanych taryf oraz celowości ponoszonych kosztów należy do organu wykonawczego (Wójta), Rada Gminy może jedynie uchwalić lub odrzucić zaproponowane taryfy oraz zadecydowac o wielkości dopłat, czyli zmniejszeniu obciążenia opłatami użytkowaników sieci.  W br. Eko-Babice wnioskowały o pozostawienie taryf na dotychczasowym poziomie. Wójt w projekcie uchwały utrzymał wysokość taryf, natomiast zaproponował zmniejszenie dopłat. Propozycja uchwały ma brzmienie:

Uchwala dopłatę do taryfy dla zbiorowego zaopatrzenia w wodę i zbiorowego
odprowadzania ścieków dla wszystkich odbiorców na terenie gminy Stare Babice na
okres od dnia 1 czerwca 2011r. do dnia 31 maja 2012r., dla Gminnego
Przedsiębiorstwa Komunalnego „Eko-Babice” Sp. z o.o., w wysokości:
1) 0,87 zł/m3 netto + VAT do ceny 1 m3 wody,
2) 5,75 zł/m3 netto + VAT do ceny 1 m3 ścieków,
w wyniku czego taryfowe ceny dla odbiorców zbiorowego zaopatrzenia w wodę i
zbiorowego odprowadzania ścieków wyniosą:
1) cena wody: 3,01 zł/m3 netto + VAT,
2) cena ścieków: 4,82 zł/m3 netto + VAT

Oznacza to podwyżkę dla mieszkańców. Dotychczasowe stawki kształtowały się na poziomie:
1) cena wody: 2,74 zł/m netto + VAT
2) cena ścieków: 4,27 zł/m3 netto + VAT


Dopłaty (sumaryczne) do wody i ścieków, które ponosi gmina są znaczne, co wiąże się z coraz liczniejszymi abonanetami sieci wod-kan. W 2008 roku gmina dopłacała do wody ok. 608 255 zł i do ścieków ok. 1 598 895 zł, w 2010 były to odpowiednio 1 008 460 i 3 254 833 zł, prognoza na rok 2011 to 1 200 000 i 3 117 000. Jak więc widać obciążenie dopłatami dla budżetu gminy jest coraz większe. Właśnie ten fakt oraz zapisy wieloletniej prognozy sporządzone przy ubieganiu się o dofinansowanie unijne inwestycji wod-kan jest uzasadnieniem do proponowanego zmniejszenia dopłat. 

Rozstrzygnięciem kwestii zatwierdzenia taryf i dopłat będzie przyjecie lub odrzucenie projektu uchwały w dniu 28 kwietnia 2011r podczas sesji RG.

KOMENTARZ: Uchwały zostały przyjęte 

Opłaty za przedszkole po nowemu

Na początku kwietnia Rada Gminy przyjęła uchwałę w sprawie opłat za przedszkola publiczne. Zniknęła opłata stała, pojawiła się opłata zgodna z czasem jaki dziecko przebywa w przedszkolu.

Zgodnie z ubiegłoroczną zmianą ustawy o systemie oświaty, przedszkole publiczne ma obowiązek zapewnić bezpłatne nauczanie, wychowanie i opiekę w czasie ustalonym przez gminę, ale nie krótszym niż pięć godzin dziennie. Świadczenia wykraczające poza ten czas są opłacane przez rodziców.

Dokładny czas w jakim w danym przedszkolu będa się odbywać zajęcia bezpłatne zostanie określony przez dyrektorów tych placówek. Rodzice podpiszą z przedszkolem indywidualne umowy, w których określą czas na jaki dziecko będzie przychodzić do przedszkola.  Zajęcia odpłatne (angielski, tańce, glina itp.) będą się mogły odbywać po czasie przeznaczonym na realizację podstawowego programu przedszkolnego. Czas zajęć odpłatnych będzie odliczany od czasu płatnego (przedszkolnego). Dni w których dziecko nie korzysta z przedszkola również będą odliczane od należności za dany miesiąc.

Jak sprawdzi się ten system w praktyce? Zobaczymy. Z całą pewnością na początku moze on sprawić kłopoty zarówno rodzicom jak i placówkom, bo do tej pory nikt nie musiał wyliczać czasu jaki dziecko spędza w przedszkolu.

Stawka za godzinę "ponadprogramową" została ustalona na 2,60 zł.  W przypadku dziecka korzystającego z 8 godzin dziennie z przedszkola (5 podstawowy program + 3 opieka) daje to kwotę 172 zł (opłatę miesięczną zaokragla się do pełnych złotówek). Do tej pory stała opłata wynosiła 164 zł. Wyżywienie podobnie jak poprzednio jest liczone dodatkowo, zgodnie ze stawka dzienną.

Wyliczenie stawki oparto na średnich kosztach przebywania dziecka w przedszkolu poniesionych w ub. roku i założeniu, że większość dzieci spędza w przedszkolu ok 8 godzin. Warto tu dodać, że pełny koszt w przeliczeniu na przedszkolaka wynosił w ub. roku ok. 630 zł, czyli opłata ponoszona przez rodzica stanowiła 26% tej kwoty. Stawka w wysokości 164 zł nie była waloryzowana od kilku lat. Kiedy ją wprowadzano w 2007 roku opłata ponoszona przez rodziców stanowiła 37% kosztów ponoszonych na utrzymanie dziecka w przedszkolu.

poniedziałek, 4 kwietnia 2011

I po funduszach....

Były przez dwa lata. Ale w 2012 roku w naszej gminie już ich nie będzie - Fundusze Sołeckie. Trudna, ale wykorzystana przez ponad połowę sołectw forma bezpośredniego decydowania o tym, co na terenie sołectwa powinno być zrobione. Na sesji w dniu 31 marca stosunkiem głosów 8:7 zapadła decyzja.

Fundusz sołecki to wyodrębnione z budżetu gminy pieniądze, przeznaczone do wykorzystania przez mieszkańców danego sołectwa. O tym, na co będą wydane, decydują oni podczas głosowania na zebraniu wiejskim. Jeżeli wniosek spełnia wymogi formalne wskazane przez mieszkanców zadania zostają wpisane do budżetu i powinny być zrealizowane w danym roku (fundusz jest przyznawana na konkretny rok). W przypadku, kiedy sołectwo nie decyduje się korzystać z Funduszu Sołeckiego i nie złoży wniosku środki finansowe trafiają do budżetu gminy, która decyduje o ich przeznaczeniu.

Podczas dyskusji nad uchwałą w sprawie FS radni podzielili się na dwa obozy. Linia podziału  odzwierciedlała przynależność radnych do konitetów wyborczych, z jakich startowali do Rady Gminy. Zapewnie zupełnie przypadkowo :)
Przeciwnicy wyrażenia zgody na fundusz sołecki argumentowali swoją odmowę obawą o rozproszenie środków budżetowych na drobne zadania w sołectwach, co może spowodowac że zabraknie pieniędzy na większe inwestycje np. na remonty dróg gminnych. Wskazywali również, że "duże" inwestycje" są bardziej potrzebne niż np. organizacja przez sołectwo imprezy integracyjnej dla mieszkańców czy ustawienie ławeczek.  Padały argumenty ze strony Wójta: fundusz jest niepotrzebny, bo gmina i tak sukcesywnie w sołectwach realizuje potrzebne mieszkancom zadania. Można więc po prostu złożyć wniosek do gminy i zadania te wykonać w "normalnym" trybie. Na zebrania wiejskie przychodzi mało osób i ta garstka decyduje za wszystkich mieszkanców.
Podnoszono, że gmina do takiego zadania podchodzi bardziej profesjonalnie, bo sołtysi nie potrafią dobrze oszacować kosztów proponowanych inwestycji. Pani Skarbnik tłumaczyła, że korzyści z FS jest mało, a pracy związanej z ich wdrożeniem jest dużo. Wspólnie z Wójtem podkreslali, że nie mamy szans na otrzymanie 10% zwrotu poniesionych w ramach FS kosztów z budżetu państwa.

Zwolennicy FS przekonywali, że każde sołectwo ma prawo zrezygnować z wykorzystania w danym roku funduszu, więc należy pozostawić mieszkańcom decyzję o tym czy składać wniosek w ramach FS czy  jako zwykły wniosek do budżetu. Jak również, że władze samorządowe nie powinny podejmować decyzji za mieszkańców w tych sprawach ich dotyczących, w których oni sami mogliby zadecydować. Poprzez FS społeczność wsi uczy się współodpowiedzialności za to, jak są wydatkowane pieniądze na lokalne inwestycje. Jeśli z jednej strony namawiamy mieszkanców na płacenie tu podatków a  z drugiej zabraniamy stanowienia o tym, na co je przeznaczyć, to powstaje sytuacja swoistej schizofrenii władzy. Zebranie wiejskie na którym głosuje się przeznaczenie FS to doskonała okazja, aby zapytać o sprawy lokalne, porozmawiać o problemach, przeanalizować czy to na co mieszkańcy chcieliby wydać pieniądze mieści się w zadaniach własnych gminy i czy będzie to faktycznie racjonalny wybór za rozsądną cenę. Mieszkańcy często nie wiedzą jakie są koszty i procedury, więc taka dyskusja pomaga im zrozumieć sposób wydatkowania pieniędzy publicznych (nie tylko FS).
Trudno odmówić racjonalności argumentowi, że budowa drogi jest ważniejsza niż ustawienie koszy na przystankach czy obsianie trawą zaniedbanego terenu we wsi. Ale taki sposób rozumowania powoduje, że budowa drogi automatycznie przesuwa mniejsze potrzeby na plan jako mało istotne z punktu widzenia gminy jako całości. Tymczasem dla mieszkanców danej wsi może to być rzecz istotna (tym bardziej, jeżeli budowa drogi dotyczy zupełnie innej wsi).
Radni argumentowali, że zdają sobie sprawę z tego, że dla organów gminy i urzędników uruchomienie procedury ustawy o funduszu sołeckim i jej prawidłowe wykonanie to dodatkowa praca i że nie wszystkie wnioski złożone do gminy są prawidłowo skonstruowane. To jednak można zminimaliować organizując spotkanie z sołytsami i informaując jak to zrobić dobrze. Decydując o wyodrębnieniu lub nie FS nikt nie pomyślał o tym, aby zapytać wszystkich sołtysów o ich zdanie w tej materii. Nie mogą głosować, ale sprawa ich bezpośrednio dotyczy byłoby więc wyrazem szcunku dla ich pracy i zaangażowania choćby zapytanie ich czy FS są dla nich przydatnym narzędziem.

Moja refleksja po sesji:
Intencją ustawodawcy podczas powoływania FS była aktywizacja mieszkańców wokół lokalnych spraw ich dotyczących, większe utożsamianie się z gminą i budowa trwałych więzi lokalnych. Bo samorządność i  demokracja lokalna opierają się przede wszystkim właśnie na uczestnictwie mieszkańców. Zasada pomocniczości, na której oparty został cały system polskiego samorządu, mówi, że należy pozostawić możliwie dużo kompetencji na szczeblu lokalnym i dopiero w sytaucji, kiedy jednostka administracyjna nie jest w stanie wykonać danego zadania, przejmuje je administracja wyższego szczebla. Zgodnie z tą zasadą sołtys jest dla mieszkańców (aby im pomóc w rozwiązaniu lokalnych problemów), gmina dla sołtysa (aby mu pomóc w sprawach dotyczących mieszkanców wsi) itd. a nie na odwrót. Po raz kolejny poczułam się jako sołtys postawiona w roli "proszącego" przy pańskim stole szczeniaka. Może coś panu z widelca spadnie... Sądząc z wystąpień sołtysów w części sesji przeznaczonej na wypowiedzi i pytania mieszkanców nie jestem w tym poczuciu osamotniona. Nie podzielam argumentu, że wystarczy złożyć wniosek do gminy i "małe" inwestycje zostaną wykonane. Przeczy temu choćby historia stawiania wiaty na przystanku na ul.Jakubowicza. Oczywiście nikt nie negował, że jest ona potrzebna. Ale od pisma z informacją, że zostanie postawiona do momentu jej fizycznego postawienia droga była długa  (ponad rok) i wyboista (pomimo, że mieszkańcy posesji przy przystanku zgodzili się na postawienie wiaty na ich gruncie).  Pozostaje mieć nadzieję, że w ramach przyszłorocznego budżetu rzeczywiście będziemy mogli liczyć na sprawnie przeprowadzone drobne inwestycje ważne z puntu widzenia mieszkanców poszczególnych wsi.

Agnieszka Kaczurba