poniedziałek, 4 kwietnia 2011

I po funduszach....

Były przez dwa lata. Ale w 2012 roku w naszej gminie już ich nie będzie - Fundusze Sołeckie. Trudna, ale wykorzystana przez ponad połowę sołectw forma bezpośredniego decydowania o tym, co na terenie sołectwa powinno być zrobione. Na sesji w dniu 31 marca stosunkiem głosów 8:7 zapadła decyzja.

Fundusz sołecki to wyodrębnione z budżetu gminy pieniądze, przeznaczone do wykorzystania przez mieszkańców danego sołectwa. O tym, na co będą wydane, decydują oni podczas głosowania na zebraniu wiejskim. Jeżeli wniosek spełnia wymogi formalne wskazane przez mieszkanców zadania zostają wpisane do budżetu i powinny być zrealizowane w danym roku (fundusz jest przyznawana na konkretny rok). W przypadku, kiedy sołectwo nie decyduje się korzystać z Funduszu Sołeckiego i nie złoży wniosku środki finansowe trafiają do budżetu gminy, która decyduje o ich przeznaczeniu.

Podczas dyskusji nad uchwałą w sprawie FS radni podzielili się na dwa obozy. Linia podziału  odzwierciedlała przynależność radnych do konitetów wyborczych, z jakich startowali do Rady Gminy. Zapewnie zupełnie przypadkowo :)
Przeciwnicy wyrażenia zgody na fundusz sołecki argumentowali swoją odmowę obawą o rozproszenie środków budżetowych na drobne zadania w sołectwach, co może spowodowac że zabraknie pieniędzy na większe inwestycje np. na remonty dróg gminnych. Wskazywali również, że "duże" inwestycje" są bardziej potrzebne niż np. organizacja przez sołectwo imprezy integracyjnej dla mieszkańców czy ustawienie ławeczek.  Padały argumenty ze strony Wójta: fundusz jest niepotrzebny, bo gmina i tak sukcesywnie w sołectwach realizuje potrzebne mieszkancom zadania. Można więc po prostu złożyć wniosek do gminy i zadania te wykonać w "normalnym" trybie. Na zebrania wiejskie przychodzi mało osób i ta garstka decyduje za wszystkich mieszkanców.
Podnoszono, że gmina do takiego zadania podchodzi bardziej profesjonalnie, bo sołtysi nie potrafią dobrze oszacować kosztów proponowanych inwestycji. Pani Skarbnik tłumaczyła, że korzyści z FS jest mało, a pracy związanej z ich wdrożeniem jest dużo. Wspólnie z Wójtem podkreslali, że nie mamy szans na otrzymanie 10% zwrotu poniesionych w ramach FS kosztów z budżetu państwa.

Zwolennicy FS przekonywali, że każde sołectwo ma prawo zrezygnować z wykorzystania w danym roku funduszu, więc należy pozostawić mieszkańcom decyzję o tym czy składać wniosek w ramach FS czy  jako zwykły wniosek do budżetu. Jak również, że władze samorządowe nie powinny podejmować decyzji za mieszkańców w tych sprawach ich dotyczących, w których oni sami mogliby zadecydować. Poprzez FS społeczność wsi uczy się współodpowiedzialności za to, jak są wydatkowane pieniądze na lokalne inwestycje. Jeśli z jednej strony namawiamy mieszkanców na płacenie tu podatków a  z drugiej zabraniamy stanowienia o tym, na co je przeznaczyć, to powstaje sytuacja swoistej schizofrenii władzy. Zebranie wiejskie na którym głosuje się przeznaczenie FS to doskonała okazja, aby zapytać o sprawy lokalne, porozmawiać o problemach, przeanalizować czy to na co mieszkańcy chcieliby wydać pieniądze mieści się w zadaniach własnych gminy i czy będzie to faktycznie racjonalny wybór za rozsądną cenę. Mieszkańcy często nie wiedzą jakie są koszty i procedury, więc taka dyskusja pomaga im zrozumieć sposób wydatkowania pieniędzy publicznych (nie tylko FS).
Trudno odmówić racjonalności argumentowi, że budowa drogi jest ważniejsza niż ustawienie koszy na przystankach czy obsianie trawą zaniedbanego terenu we wsi. Ale taki sposób rozumowania powoduje, że budowa drogi automatycznie przesuwa mniejsze potrzeby na plan jako mało istotne z punktu widzenia gminy jako całości. Tymczasem dla mieszkanców danej wsi może to być rzecz istotna (tym bardziej, jeżeli budowa drogi dotyczy zupełnie innej wsi).
Radni argumentowali, że zdają sobie sprawę z tego, że dla organów gminy i urzędników uruchomienie procedury ustawy o funduszu sołeckim i jej prawidłowe wykonanie to dodatkowa praca i że nie wszystkie wnioski złożone do gminy są prawidłowo skonstruowane. To jednak można zminimaliować organizując spotkanie z sołytsami i informaując jak to zrobić dobrze. Decydując o wyodrębnieniu lub nie FS nikt nie pomyślał o tym, aby zapytać wszystkich sołtysów o ich zdanie w tej materii. Nie mogą głosować, ale sprawa ich bezpośrednio dotyczy byłoby więc wyrazem szcunku dla ich pracy i zaangażowania choćby zapytanie ich czy FS są dla nich przydatnym narzędziem.

Moja refleksja po sesji:
Intencją ustawodawcy podczas powoływania FS była aktywizacja mieszkańców wokół lokalnych spraw ich dotyczących, większe utożsamianie się z gminą i budowa trwałych więzi lokalnych. Bo samorządność i  demokracja lokalna opierają się przede wszystkim właśnie na uczestnictwie mieszkańców. Zasada pomocniczości, na której oparty został cały system polskiego samorządu, mówi, że należy pozostawić możliwie dużo kompetencji na szczeblu lokalnym i dopiero w sytaucji, kiedy jednostka administracyjna nie jest w stanie wykonać danego zadania, przejmuje je administracja wyższego szczebla. Zgodnie z tą zasadą sołtys jest dla mieszkańców (aby im pomóc w rozwiązaniu lokalnych problemów), gmina dla sołtysa (aby mu pomóc w sprawach dotyczących mieszkanców wsi) itd. a nie na odwrót. Po raz kolejny poczułam się jako sołtys postawiona w roli "proszącego" przy pańskim stole szczeniaka. Może coś panu z widelca spadnie... Sądząc z wystąpień sołtysów w części sesji przeznaczonej na wypowiedzi i pytania mieszkanców nie jestem w tym poczuciu osamotniona. Nie podzielam argumentu, że wystarczy złożyć wniosek do gminy i "małe" inwestycje zostaną wykonane. Przeczy temu choćby historia stawiania wiaty na przystanku na ul.Jakubowicza. Oczywiście nikt nie negował, że jest ona potrzebna. Ale od pisma z informacją, że zostanie postawiona do momentu jej fizycznego postawienia droga była długa  (ponad rok) i wyboista (pomimo, że mieszkańcy posesji przy przystanku zgodzili się na postawienie wiaty na ich gruncie).  Pozostaje mieć nadzieję, że w ramach przyszłorocznego budżetu rzeczywiście będziemy mogli liczyć na sprawnie przeprowadzone drobne inwestycje ważne z puntu widzenia mieszkanców poszczególnych wsi.

Agnieszka Kaczurba

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz