Na ubiegłotygodniowej sesji Rady Gminy zostały uchwalone nowe stawki podatków od nieruchomości, rolnego, leśnego i od środków transportu. Komisja Budżetu zaproponowała aby podniesienia stawek podatku dokonać wyłącznie o wartość inflacji tj. 4,2%. Takie stawki zostały uchwalone (projekty uchwał dostępne na http://bip.babice-stare.waw.pl/public/?id=107760 ). Komisja zarekomendowała także obniżenie na rok podatkowy 2012 średniej cenę skupu żyta do celów wymiaru podatku rolnego z kwoty 74,18 zł za 1 dt do kwoty 40,00 zł
za 1 dt.
Została wprowadzona nowa uchwała o opłacie targowej. Dawniej, opłatę pobierało się wyłącznie na wyznaczonych miejscach handlowych. Obecnie, zgodnie z nowymi uregulowaniami ustawowymi „Targowiskami, o których mowa są wszelkie miejsca, w których jest prowadzona sprzedaż.” Opłata powinna być więc pobierana w każdym przypadku sprzedaży z ręki, straganu czy samochodu (z wyłączeniem rolników sprzedających wyprodukowane przez siebie płody rolne). Wyznaczono inkasentów opłaty targowej i ustalono stawki http://bip.babice-stare.waw.pl/public/get_file_contents.php?id=219317
niedziela, 27 listopada 2011
Radne w sprawie opieki nad małymi dziećmi w naszej gminie
Gmina Stare Babice posiada 3 przedszkola publiczne i kilka prywatnych. Mimo tego nadal wiele matek ma problem z zapewnieniem dziecku opieki. Zwłaszcza dziecku do lat 3. Starania o to, aby niekorzystną sytuację zmienić podjęły niektóre radne.
Pierwszym krokiem było obniżenie opłaty za wpis żłobka oraz klubu dziecięcego do rejestru żłobków i klubów dziecięcych, który ma obowiązek prowadzić gmina. Opłatę tą wnosi osoba, która zamierza otworzyć nową placówkę. W projekcie uchwały wniesionym przez Wójta zakładano opłatę w wysokości 50% minimalnego wynagrodzenia za pracę tj. 693zł. Radna Beata Skrońska złożyła wniosek aby wysokość opłaty za dokonanie wpisu wyniosła 350zł. Swój wniosek uzasadniła tym, że nie widzi możliwości utworzenia przez gminę żłobków, gdyż jest to zbyt duże obciążenie, natomiast powstała możliwość otwierania prywatnych klubów dziecięcych, którym sprzyja projekt uchwały. Wpisu do rejestru dokonuje się na początku działalności, a więc wtedy gdy jeszcze nowo otwierana placówka nie ma żadnych przychodów. Jeżeli ktoś zdecyduje się założyć klub dziecięcy to poniesie duże koszty związane z dokumentacją, wypromowaniem czy adaptacją pomieszczeń, kwota zaproponowana w uchwale będzie działać zniechęcająco, a nie zachęcająco. Poparła ją radna Agnieszka Kaczurba wyjaśniając, że kluby dziecięce w rozumieniu ustawy są przeznaczone dla dzieci od 20 tygodnia życia do 3 lat i podlegają ścisłym uregulowaniom, a często są mylone z klubikami gdzie raz na jakiś czas można zostawić dziecko pod opieką animatora. W projekcie uchwały jest mowa o żłobkowej formie opieki – żłobkach prywatnych lub klubach dziecięcych (gdzie opieka sprawowana jest przez 5 godzin dziennie). Jest to wiec forma opieki pozwalająca kobietom wrócić na rynek pracy. Opiekunem w takim żłobku może być osoba posiadająca kwalifikacje pielęgniarki, położnej, opiekunki dziecięcej, nauczyciela wychowania przedszkolnego, nauczyciela edukacji wczesnoszkolnej, pedagoga opiekuńczo-wychowawczego lub osoba z wykształceniem co najmniej średnim posiadająca minimum dwuletnie doświadczenie w pracy z dziećmi do lat 3 lub osoba, która odbyła 280 godzinowe szkolenie - co jest sporym wydatkiem dla zakładającego placówkę (a gwarantuje odpowiednią jakość opieki). Powinno więc nam zależeć na tym aby takie wyspecjalizowane formy opieki wspierać. Jeżeli jakaś placówka obejmie opieką kilkoro maluchów to kilka matek będzie mogło iść do pracy, co przyniesie dochody do budżetu gminy z Pit-ów, większe niż jednorazowa wpłata 600 zł. Radna Skrońska podtrzymała swój pierwszy wniosek aby wpis wynosił 350zł. Uchwała została przyjęta stosunkiem głosów 6 : 5.
W dniu 15 czerwca br. radne Katarzyna Gąsowska, Agnieszka Kaczurba i Beata Skrońska złożyły projekt uchwały w sprawie ustalenia trybu udzielania i rozliczania dotacji dla niepublicznych przedszkoli i innych niepublicznych form wychowania przedszkolnego prowadzonych na terenie gminy Stare Babice oraz trybu i
zakresu kontroli prawidłowości ich wykorzystania. Ideą, którą kierowały się radne było umożliwienie placówkom opiekującym się dziećmi, a nie będącym przedszkolami publicznymi lub niepublicznymi pozyskiwanie dofinansowania pobytu dzieci ( a co za tym idzie zapewnienie odpowiedniej jakości i ceny usług). Dotychczas obowiązująca uchwała poza dotowaniem niepublicznych przedszkoli, nie przewidywała udzielania dotacji osobom prowadzącym inne niepubliczne formy wychowania przedszkolnego (np. kluby dziecięce zgodne z nową ustawą), a zgodnie z ustawą o systemie oświaty może być im przyznana dotacja w wysokości 40% wydatków bieżących, ponoszonych na jednego ucznia w przedszkolu publicznym prowadzonym przez gminę. Radne rozszerzyły uchwałę o tę możliwość. Uchwała została przyjęta jednogłośnie przez 15 radnych.
Pierwszym krokiem było obniżenie opłaty za wpis żłobka oraz klubu dziecięcego do rejestru żłobków i klubów dziecięcych, który ma obowiązek prowadzić gmina. Opłatę tą wnosi osoba, która zamierza otworzyć nową placówkę. W projekcie uchwały wniesionym przez Wójta zakładano opłatę w wysokości 50% minimalnego wynagrodzenia za pracę tj. 693zł. Radna Beata Skrońska złożyła wniosek aby wysokość opłaty za dokonanie wpisu wyniosła 350zł. Swój wniosek uzasadniła tym, że nie widzi możliwości utworzenia przez gminę żłobków, gdyż jest to zbyt duże obciążenie, natomiast powstała możliwość otwierania prywatnych klubów dziecięcych, którym sprzyja projekt uchwały. Wpisu do rejestru dokonuje się na początku działalności, a więc wtedy gdy jeszcze nowo otwierana placówka nie ma żadnych przychodów. Jeżeli ktoś zdecyduje się założyć klub dziecięcy to poniesie duże koszty związane z dokumentacją, wypromowaniem czy adaptacją pomieszczeń, kwota zaproponowana w uchwale będzie działać zniechęcająco, a nie zachęcająco. Poparła ją radna Agnieszka Kaczurba wyjaśniając, że kluby dziecięce w rozumieniu ustawy są przeznaczone dla dzieci od 20 tygodnia życia do 3 lat i podlegają ścisłym uregulowaniom, a często są mylone z klubikami gdzie raz na jakiś czas można zostawić dziecko pod opieką animatora. W projekcie uchwały jest mowa o żłobkowej formie opieki – żłobkach prywatnych lub klubach dziecięcych (gdzie opieka sprawowana jest przez 5 godzin dziennie). Jest to wiec forma opieki pozwalająca kobietom wrócić na rynek pracy. Opiekunem w takim żłobku może być osoba posiadająca kwalifikacje pielęgniarki, położnej, opiekunki dziecięcej, nauczyciela wychowania przedszkolnego, nauczyciela edukacji wczesnoszkolnej, pedagoga opiekuńczo-wychowawczego lub osoba z wykształceniem co najmniej średnim posiadająca minimum dwuletnie doświadczenie w pracy z dziećmi do lat 3 lub osoba, która odbyła 280 godzinowe szkolenie - co jest sporym wydatkiem dla zakładającego placówkę (a gwarantuje odpowiednią jakość opieki). Powinno więc nam zależeć na tym aby takie wyspecjalizowane formy opieki wspierać. Jeżeli jakaś placówka obejmie opieką kilkoro maluchów to kilka matek będzie mogło iść do pracy, co przyniesie dochody do budżetu gminy z Pit-ów, większe niż jednorazowa wpłata 600 zł. Radna Skrońska podtrzymała swój pierwszy wniosek aby wpis wynosił 350zł. Uchwała została przyjęta stosunkiem głosów 6 : 5.
W dniu 15 czerwca br. radne Katarzyna Gąsowska, Agnieszka Kaczurba i Beata Skrońska złożyły projekt uchwały w sprawie ustalenia trybu udzielania i rozliczania dotacji dla niepublicznych przedszkoli i innych niepublicznych form wychowania przedszkolnego prowadzonych na terenie gminy Stare Babice oraz trybu i
zakresu kontroli prawidłowości ich wykorzystania. Ideą, którą kierowały się radne było umożliwienie placówkom opiekującym się dziećmi, a nie będącym przedszkolami publicznymi lub niepublicznymi pozyskiwanie dofinansowania pobytu dzieci ( a co za tym idzie zapewnienie odpowiedniej jakości i ceny usług). Dotychczas obowiązująca uchwała poza dotowaniem niepublicznych przedszkoli, nie przewidywała udzielania dotacji osobom prowadzącym inne niepubliczne formy wychowania przedszkolnego (np. kluby dziecięce zgodne z nową ustawą), a zgodnie z ustawą o systemie oświaty może być im przyznana dotacja w wysokości 40% wydatków bieżących, ponoszonych na jednego ucznia w przedszkolu publicznym prowadzonym przez gminę. Radne rozszerzyły uchwałę o tę możliwość. Uchwała została przyjęta jednogłośnie przez 15 radnych.
niedziela, 22 maja 2011
Opłaty adiacenckie
Na początku czerwca Komisja Rozwoju Gospodarczego i Budżetu zajmie się sprawą opłat adiacenckich związanych z budowa dróg, kanalizacji itp. udogodnień dla mieszkańców. Projekt uchwały w tej sprawie został zdjęty z planu obrad na ostatniej sesji i skierowany do analizy w Komisji. Sprawa opłat adiacenckich wzbudza wiele kontrowersji związanych zarówno ze sposobem naliczania jak i ew. zwolnień od obowiązku wniesienia opłaty. Poniżej kilka faktów związanych z opłatami:
Wartość rynkową nieruchomości przed wybudowaniem urządzeń infrastruktury technicznej i po ich wybudowaniu określają uprawnieni rzeczoznawcy majątkowi, według stanu i cen na dzień wydania decyzji o ustaleniu opłaty adiacenckiej. Tu bardzo ważna uwaga: dla potrzeb naliczenia opłaty adiacenckiej oszacowaniu podlega tylko wartość gruntu! Nie ma więc znaczenia czy na danej działce postawiono dużą willę z basenem, czy też żadnego domu na niej nie ma i rośnie na niej jedynie zielsko.
Obowiązek wnoszenia opłat adiacenckich powstaje po upływie 14 dni od dnia, w którym decyzja o ustaleniu opłaty stała się ostateczna. W przypadku, gdy wyliczona kwota jest niemożliwa do spłaty od razu, można wystąpić z wnioskiem o rozłożenie opłaty na raty roczne, płatne przez 10 lat. Raty podlegają oprocentowaniu przy zastosowaniu stopy procentowej równej stopie redyskonta weksli stosowanej przez Narodowy Bank Polski.Należność gminy z tego tytułu podlega zabezpieczeniu, w tym przez ustanowienie hipoteki.
Na poczet opłaty adiacenckiej zalicza się wartość świadczeń wniesionych przez właściciela lub użytkownika wieczystego na rzecz realizacji inwestycji. Jeżeli koszty są równe lub wyższe od ustalonej opłaty adiacenckiej, to nie musi on płacić, ale też nie może domagać się zwrotu nadwyżki.
Wysokość stawki adiacenckiej ustala rada gminy w drodze uchwały. Nie może ona przekroczyć 50% wartości wzrostu ceny nieruchomości po wybudowaniu urządzeń.
Dyskutując nad uchwałą o wprowadzeniu opłat adiacenckich mamy jako radni świadomość, że wprowadzamy coś bardzo niepopularnego, co przez wielu mieszkańców będzie traktowane jako kolejny podatek. Z drugiej strony widzimy pozytywy tej uchwały:
1. uporządkowanie dotychczasowych zasad na jakich mieszkańcy partycypowali w kosztach (np. poprzez wnoszenie różnego rodzaju opłat, przekazywanie gruntu pod inwestycję itp.)
2. uzyskanie zwrotu części nakładów poniesionych z budżetu gminy (a więc pieniędzy nas wszystkich, także osób które nie skorzystają z wybudowanych urządzeń)
3. możliwość szybszego realizowania kolejnych inwestycji (wpływy z opłat adiacenckich zasilają budżet gminy)
4. wypełnienie przez gminę wymogów prawnych (pobieranie opłat wynika wprost z ustawy)
Sporną pozostaje kwestia tego, jaka powinna być wysokość pobieranych opłat. Nie ulega wątpliwości, że przy podejmowaniu decyzji należy wziąć pod uwagę nie tylko kwoty wynikające z ustaleń rzeczoznawcy (przytoczone w uzasadnieniu do projektu uchwały), ale także możliwości finansowe mieszkańców gminy.
Jeśli ktokolwiek z Państwa chciałby zgłosić zapytanie dotyczące planowanych opłat adiacenckich lub opisać konkretną sytuację związaną z tymi opłatami proszę o kontakt mailowy (soltys@lipkow.net) lub pozostawienie komentarza pod postem.
A.Kaczurba
UWAGA: adres mailowy podany w poście nie jest już kierowany na moją skrzynke mailową. Proszę o przesyłanie uwag na adres ago@agohome.pl
UWAGA: adres mailowy podany w poście nie jest już kierowany na moją skrzynke mailową. Proszę o przesyłanie uwag na adres ago@agohome.pl
wtorek, 17 maja 2011
Pamięci Piotra Żyżelewicza
W nocy z 12 na 13 maja, zmarł w wyniku komplikacji po wylewie wybitny polski perkusista, Piotr "Stopa" Żyżelewicz ( perkusista m.in. Voo Voo, Armii i Izraela). Na mszy w kościele ojców paulinów pw. Ducha Świętego przy ulicy Długiej w Warszawie w poniedziałek muzyka pożegnało kikaset osób. Został pochowany na cmenatrzu w Starych Babicach. Miał 46 lat. Pozostawił żonę Katarzynę i trójkę dzieci: Zosię, Franka i Anielkę.
Piotr był członkiem Rady Rodziców w babickiej podstawówce. Kasia pracuje w przedszkolu w Bliznem. Obydwoje zawsze pełni energii, zaangażowani, otwarci na innych. Pamiętam doskonale zainicjowany przez Kasię I Rodzinny Przegląd Kolęd i Pastorałek, który odbył się w styczniu w przedszkolu. Zależało jej, aby przypomnieć rodzicom i dziadkom, że wspólne muzykowanie to ogromna frajda i że wystarczy tylko chcieć... I wszystkim uczestnikom się chciało, zwłaszcza gdy na scenę wkroczyła rodzina Żyżelewiczów. Anielka w stroju aniołka, mama Kasia, tata Piotr i brat Franek, którzy wspólnie wykonali pastorałkę "Okno w chmurach". Porwali do żywiołowego współwykonania wszystkich słuchaczy. I na jednym odspiewaniu się nie skończyło! Szkoda, że w przyszłym roku Piotra zabraknie na kolejnym kolędowaniu.
Piotr był członkiem Rady Rodziców w babickiej podstawówce. Kasia pracuje w przedszkolu w Bliznem. Obydwoje zawsze pełni energii, zaangażowani, otwarci na innych. Pamiętam doskonale zainicjowany przez Kasię I Rodzinny Przegląd Kolęd i Pastorałek, który odbył się w styczniu w przedszkolu. Zależało jej, aby przypomnieć rodzicom i dziadkom, że wspólne muzykowanie to ogromna frajda i że wystarczy tylko chcieć... I wszystkim uczestnikom się chciało, zwłaszcza gdy na scenę wkroczyła rodzina Żyżelewiczów. Anielka w stroju aniołka, mama Kasia, tata Piotr i brat Franek, którzy wspólnie wykonali pastorałkę "Okno w chmurach". Porwali do żywiołowego współwykonania wszystkich słuchaczy. I na jednym odspiewaniu się nie skończyło! Szkoda, że w przyszłym roku Piotra zabraknie na kolejnym kolędowaniu.
(zdjęcie Paulina Więckowska)
Składając serdeczne wyrazy współczucia rodzinie Żyżelewiczów, chciałabym równocześnie zaapelować do Państwa o wsparcie dla Kasi i dzieciaków. Nie pozwólmy, aby z powodów finansowych stracili na rzecz banku zbudowany przez siebie dom. Koledzy z zespołu zdecydowali nie przerywać trasy koncertowej, a zyski z występów przekazać Kasi. Polska Fundacja Muzyczna uruchomiła specjalne konto, na które można wpłacać środki:
Subkonto o nazwie STOPA – 31 1440 1101 0000 0000 0492 7362 w Nordea Bank S.A. I Oddział Warszawa.
A.Kaczurba
wtorek, 3 maja 2011
Informacje o komunikacji autobusowej
Podczas ostatniej sesji Rady Gminy otrzymaliśmy nowe informacje odnośnie planowanych zmian w komunikacji autobusowej na terenie naszej gminy.
1. Linia "powiatowa" nie ruszy od maja. Nowy planowany termin jej uruchomienia to wrzesień 2011r.
2. Zmiany na linii 729 (przesunięcie godzin niektórych kursów, skierowanie linii w przeciwprądzie do linii 714 przez Lipków i Koczargi) na razie zawieszone, z powodu przeciągających się rozmów z gminą Leszno. W przypadku dalszego niezdecydowania naszych sąsiadów prawdopodobnie linię 729 zastąpi linia wewnętrzna L.
Postulaty odnośnie komunikacji nadal można zgłaszać sołtysom, radnym i w Urzędzie Gminy w Referacie Gospodarki Komunalnej.
1. Linia "powiatowa" nie ruszy od maja. Nowy planowany termin jej uruchomienia to wrzesień 2011r.
2. Zmiany na linii 729 (przesunięcie godzin niektórych kursów, skierowanie linii w przeciwprądzie do linii 714 przez Lipków i Koczargi) na razie zawieszone, z powodu przeciągających się rozmów z gminą Leszno. W przypadku dalszego niezdecydowania naszych sąsiadów prawdopodobnie linię 729 zastąpi linia wewnętrzna L.
Postulaty odnośnie komunikacji nadal można zgłaszać sołtysom, radnym i w Urzędzie Gminy w Referacie Gospodarki Komunalnej.
wtorek, 26 kwietnia 2011
Będą podwyżki?
Zgodnie z ustawą z 2001 r. o zbiorowym zaopatrzeniu w wodę i zbiorowym odprowadzaniu ścieków raz w roku Radzie Gminy przedstawiane są do zatwierdzenia propozycje w/w taryf. Przedstawia je Wójt na wniosek przedsiębiorstwa wodno-kanalizacyjnego. Ocena legalności proponowanych taryf oraz celowości ponoszonych kosztów należy do organu wykonawczego (Wójta), Rada Gminy może jedynie uchwalić lub odrzucić zaproponowane taryfy oraz zadecydowac o wielkości dopłat, czyli zmniejszeniu obciążenia opłatami użytkowaników sieci. W br. Eko-Babice wnioskowały o pozostawienie taryf na dotychczasowym poziomie. Wójt w projekcie uchwały utrzymał wysokość taryf, natomiast zaproponował zmniejszenie dopłat. Propozycja uchwały ma brzmienie:
Oznacza to podwyżkę dla mieszkańców. Dotychczasowe stawki kształtowały się na poziomie:
1) cena wody: 2,74 zł/m netto + VAT
2) cena ścieków: 4,27 zł/m3 netto + VAT
Dopłaty (sumaryczne) do wody i ścieków, które ponosi gmina są znaczne, co wiąże się z coraz liczniejszymi abonanetami sieci wod-kan. W 2008 roku gmina dopłacała do wody ok. 608 255 zł i do ścieków ok. 1 598 895 zł, w 2010 były to odpowiednio 1 008 460 i 3 254 833 zł, prognoza na rok 2011 to 1 200 000 i 3 117 000. Jak więc widać obciążenie dopłatami dla budżetu gminy jest coraz większe. Właśnie ten fakt oraz zapisy wieloletniej prognozy sporządzone przy ubieganiu się o dofinansowanie unijne inwestycji wod-kan jest uzasadnieniem do proponowanego zmniejszenia dopłat.
Rozstrzygnięciem kwestii zatwierdzenia taryf i dopłat będzie przyjecie lub odrzucenie projektu uchwały w dniu 28 kwietnia 2011r podczas sesji RG.
KOMENTARZ: Uchwały zostały przyjęte
Uchwala dopłatę do taryfy dla zbiorowego zaopatrzenia w wodę i zbiorowego
odprowadzania ścieków dla wszystkich odbiorców na terenie gminy Stare Babice na
okres od dnia 1 czerwca 2011r. do dnia 31 maja 2012r., dla Gminnego
Przedsiębiorstwa Komunalnego „Eko-Babice” Sp. z o.o., w wysokości:
1) 0,87 zł/m3 netto + VAT do ceny 1 m3 wody,
2) 5,75 zł/m3 netto + VAT do ceny 1 m3 ścieków,
w wyniku czego taryfowe ceny dla odbiorców zbiorowego zaopatrzenia w wodę i
zbiorowego odprowadzania ścieków wyniosą:
1) cena wody: 3,01 zł/m3 netto + VAT,
2) cena ścieków: 4,82 zł/m3 netto + VATOznacza to podwyżkę dla mieszkańców. Dotychczasowe stawki kształtowały się na poziomie:
1) cena wody: 2,74 zł/m netto + VAT
2) cena ścieków: 4,27 zł/m3 netto + VAT
Dopłaty (sumaryczne) do wody i ścieków, które ponosi gmina są znaczne, co wiąże się z coraz liczniejszymi abonanetami sieci wod-kan. W 2008 roku gmina dopłacała do wody ok. 608 255 zł i do ścieków ok. 1 598 895 zł, w 2010 były to odpowiednio 1 008 460 i 3 254 833 zł, prognoza na rok 2011 to 1 200 000 i 3 117 000. Jak więc widać obciążenie dopłatami dla budżetu gminy jest coraz większe. Właśnie ten fakt oraz zapisy wieloletniej prognozy sporządzone przy ubieganiu się o dofinansowanie unijne inwestycji wod-kan jest uzasadnieniem do proponowanego zmniejszenia dopłat.
Rozstrzygnięciem kwestii zatwierdzenia taryf i dopłat będzie przyjecie lub odrzucenie projektu uchwały w dniu 28 kwietnia 2011r podczas sesji RG.
KOMENTARZ: Uchwały zostały przyjęte
Opłaty za przedszkole po nowemu
Na początku kwietnia Rada Gminy przyjęła uchwałę w sprawie opłat za przedszkola publiczne. Zniknęła opłata stała, pojawiła się opłata zgodna z czasem jaki dziecko przebywa w przedszkolu.
Zgodnie z ubiegłoroczną zmianą ustawy o systemie oświaty, przedszkole publiczne ma obowiązek zapewnić bezpłatne nauczanie, wychowanie i opiekę w czasie ustalonym przez gminę, ale nie krótszym niż pięć godzin dziennie. Świadczenia wykraczające poza ten czas są opłacane przez rodziców.
Dokładny czas w jakim w danym przedszkolu będa się odbywać zajęcia bezpłatne zostanie określony przez dyrektorów tych placówek. Rodzice podpiszą z przedszkolem indywidualne umowy, w których określą czas na jaki dziecko będzie przychodzić do przedszkola. Zajęcia odpłatne (angielski, tańce, glina itp.) będą się mogły odbywać po czasie przeznaczonym na realizację podstawowego programu przedszkolnego. Czas zajęć odpłatnych będzie odliczany od czasu płatnego (przedszkolnego). Dni w których dziecko nie korzysta z przedszkola również będą odliczane od należności za dany miesiąc.
Jak sprawdzi się ten system w praktyce? Zobaczymy. Z całą pewnością na początku moze on sprawić kłopoty zarówno rodzicom jak i placówkom, bo do tej pory nikt nie musiał wyliczać czasu jaki dziecko spędza w przedszkolu.
Stawka za godzinę "ponadprogramową" została ustalona na 2,60 zł. W przypadku dziecka korzystającego z 8 godzin dziennie z przedszkola (5 podstawowy program + 3 opieka) daje to kwotę 172 zł (opłatę miesięczną zaokragla się do pełnych złotówek). Do tej pory stała opłata wynosiła 164 zł. Wyżywienie podobnie jak poprzednio jest liczone dodatkowo, zgodnie ze stawka dzienną.
Wyliczenie stawki oparto na średnich kosztach przebywania dziecka w przedszkolu poniesionych w ub. roku i założeniu, że większość dzieci spędza w przedszkolu ok 8 godzin. Warto tu dodać, że pełny koszt w przeliczeniu na przedszkolaka wynosił w ub. roku ok. 630 zł, czyli opłata ponoszona przez rodzica stanowiła 26% tej kwoty. Stawka w wysokości 164 zł nie była waloryzowana od kilku lat. Kiedy ją wprowadzano w 2007 roku opłata ponoszona przez rodziców stanowiła 37% kosztów ponoszonych na utrzymanie dziecka w przedszkolu.
Zgodnie z ubiegłoroczną zmianą ustawy o systemie oświaty, przedszkole publiczne ma obowiązek zapewnić bezpłatne nauczanie, wychowanie i opiekę w czasie ustalonym przez gminę, ale nie krótszym niż pięć godzin dziennie. Świadczenia wykraczające poza ten czas są opłacane przez rodziców.
Dokładny czas w jakim w danym przedszkolu będa się odbywać zajęcia bezpłatne zostanie określony przez dyrektorów tych placówek. Rodzice podpiszą z przedszkolem indywidualne umowy, w których określą czas na jaki dziecko będzie przychodzić do przedszkola. Zajęcia odpłatne (angielski, tańce, glina itp.) będą się mogły odbywać po czasie przeznaczonym na realizację podstawowego programu przedszkolnego. Czas zajęć odpłatnych będzie odliczany od czasu płatnego (przedszkolnego). Dni w których dziecko nie korzysta z przedszkola również będą odliczane od należności za dany miesiąc.
Jak sprawdzi się ten system w praktyce? Zobaczymy. Z całą pewnością na początku moze on sprawić kłopoty zarówno rodzicom jak i placówkom, bo do tej pory nikt nie musiał wyliczać czasu jaki dziecko spędza w przedszkolu.
Stawka za godzinę "ponadprogramową" została ustalona na 2,60 zł. W przypadku dziecka korzystającego z 8 godzin dziennie z przedszkola (5 podstawowy program + 3 opieka) daje to kwotę 172 zł (opłatę miesięczną zaokragla się do pełnych złotówek). Do tej pory stała opłata wynosiła 164 zł. Wyżywienie podobnie jak poprzednio jest liczone dodatkowo, zgodnie ze stawka dzienną.
Wyliczenie stawki oparto na średnich kosztach przebywania dziecka w przedszkolu poniesionych w ub. roku i założeniu, że większość dzieci spędza w przedszkolu ok 8 godzin. Warto tu dodać, że pełny koszt w przeliczeniu na przedszkolaka wynosił w ub. roku ok. 630 zł, czyli opłata ponoszona przez rodzica stanowiła 26% tej kwoty. Stawka w wysokości 164 zł nie była waloryzowana od kilku lat. Kiedy ją wprowadzano w 2007 roku opłata ponoszona przez rodziców stanowiła 37% kosztów ponoszonych na utrzymanie dziecka w przedszkolu.
poniedziałek, 4 kwietnia 2011
I po funduszach....
Były przez dwa lata. Ale w 2012 roku w naszej gminie już ich nie będzie - Fundusze Sołeckie. Trudna, ale wykorzystana przez ponad połowę sołectw forma bezpośredniego decydowania o tym, co na terenie sołectwa powinno być zrobione. Na sesji w dniu 31 marca stosunkiem głosów 8:7 zapadła decyzja.
Fundusz sołecki to wyodrębnione z budżetu gminy pieniądze, przeznaczone do wykorzystania przez mieszkańców danego sołectwa. O tym, na co będą wydane, decydują oni podczas głosowania na zebraniu wiejskim. Jeżeli wniosek spełnia wymogi formalne wskazane przez mieszkanców zadania zostają wpisane do budżetu i powinny być zrealizowane w danym roku (fundusz jest przyznawana na konkretny rok). W przypadku, kiedy sołectwo nie decyduje się korzystać z Funduszu Sołeckiego i nie złoży wniosku środki finansowe trafiają do budżetu gminy, która decyduje o ich przeznaczeniu.
Podczas dyskusji nad uchwałą w sprawie FS radni podzielili się na dwa obozy. Linia podziału odzwierciedlała przynależność radnych do konitetów wyborczych, z jakich startowali do Rady Gminy. Zapewnie zupełnie przypadkowo :)
Przeciwnicy wyrażenia zgody na fundusz sołecki argumentowali swoją odmowę obawą o rozproszenie środków budżetowych na drobne zadania w sołectwach, co może spowodowac że zabraknie pieniędzy na większe inwestycje np. na remonty dróg gminnych. Wskazywali również, że "duże" inwestycje" są bardziej potrzebne niż np. organizacja przez sołectwo imprezy integracyjnej dla mieszkańców czy ustawienie ławeczek. Padały argumenty ze strony Wójta: fundusz jest niepotrzebny, bo gmina i tak sukcesywnie w sołectwach realizuje potrzebne mieszkancom zadania. Można więc po prostu złożyć wniosek do gminy i zadania te wykonać w "normalnym" trybie. Na zebrania wiejskie przychodzi mało osób i ta garstka decyduje za wszystkich mieszkanców.
Podnoszono, że gmina do takiego zadania podchodzi bardziej profesjonalnie, bo sołtysi nie potrafią dobrze oszacować kosztów proponowanych inwestycji. Pani Skarbnik tłumaczyła, że korzyści z FS jest mało, a pracy związanej z ich wdrożeniem jest dużo. Wspólnie z Wójtem podkreslali, że nie mamy szans na otrzymanie 10% zwrotu poniesionych w ramach FS kosztów z budżetu państwa.
Zwolennicy FS przekonywali, że każde sołectwo ma prawo zrezygnować z wykorzystania w danym roku funduszu, więc należy pozostawić mieszkańcom decyzję o tym czy składać wniosek w ramach FS czy jako zwykły wniosek do budżetu. Jak również, że władze samorządowe nie powinny podejmować decyzji za mieszkańców w tych sprawach ich dotyczących, w których oni sami mogliby zadecydować. Poprzez FS społeczność wsi uczy się współodpowiedzialności za to, jak są wydatkowane pieniądze na lokalne inwestycje. Jeśli z jednej strony namawiamy mieszkanców na płacenie tu podatków a z drugiej zabraniamy stanowienia o tym, na co je przeznaczyć, to powstaje sytuacja swoistej schizofrenii władzy. Zebranie wiejskie na którym głosuje się przeznaczenie FS to doskonała okazja, aby zapytać o sprawy lokalne, porozmawiać o problemach, przeanalizować czy to na co mieszkańcy chcieliby wydać pieniądze mieści się w zadaniach własnych gminy i czy będzie to faktycznie racjonalny wybór za rozsądną cenę. Mieszkańcy często nie wiedzą jakie są koszty i procedury, więc taka dyskusja pomaga im zrozumieć sposób wydatkowania pieniędzy publicznych (nie tylko FS).
Trudno odmówić racjonalności argumentowi, że budowa drogi jest ważniejsza niż ustawienie koszy na przystankach czy obsianie trawą zaniedbanego terenu we wsi. Ale taki sposób rozumowania powoduje, że budowa drogi automatycznie przesuwa mniejsze potrzeby na plan jako mało istotne z punktu widzenia gminy jako całości. Tymczasem dla mieszkanców danej wsi może to być rzecz istotna (tym bardziej, jeżeli budowa drogi dotyczy zupełnie innej wsi).
Radni argumentowali, że zdają sobie sprawę z tego, że dla organów gminy i urzędników uruchomienie procedury ustawy o funduszu sołeckim i jej prawidłowe wykonanie to dodatkowa praca i że nie wszystkie wnioski złożone do gminy są prawidłowo skonstruowane. To jednak można zminimaliować organizując spotkanie z sołytsami i informaując jak to zrobić dobrze. Decydując o wyodrębnieniu lub nie FS nikt nie pomyślał o tym, aby zapytać wszystkich sołtysów o ich zdanie w tej materii. Nie mogą głosować, ale sprawa ich bezpośrednio dotyczy byłoby więc wyrazem szcunku dla ich pracy i zaangażowania choćby zapytanie ich czy FS są dla nich przydatnym narzędziem.
Moja refleksja po sesji:
Intencją ustawodawcy podczas powoływania FS była aktywizacja mieszkańców wokół lokalnych spraw ich dotyczących, większe utożsamianie się z gminą i budowa trwałych więzi lokalnych. Bo samorządność i demokracja lokalna opierają się przede wszystkim właśnie na uczestnictwie mieszkańców. Zasada pomocniczości, na której oparty został cały system polskiego samorządu, mówi, że należy pozostawić możliwie dużo kompetencji na szczeblu lokalnym i dopiero w sytaucji, kiedy jednostka administracyjna nie jest w stanie wykonać danego zadania, przejmuje je administracja wyższego szczebla. Zgodnie z tą zasadą sołtys jest dla mieszkańców (aby im pomóc w rozwiązaniu lokalnych problemów), gmina dla sołtysa (aby mu pomóc w sprawach dotyczących mieszkanców wsi) itd. a nie na odwrót. Po raz kolejny poczułam się jako sołtys postawiona w roli "proszącego" przy pańskim stole szczeniaka. Może coś panu z widelca spadnie... Sądząc z wystąpień sołtysów w części sesji przeznaczonej na wypowiedzi i pytania mieszkanców nie jestem w tym poczuciu osamotniona. Nie podzielam argumentu, że wystarczy złożyć wniosek do gminy i "małe" inwestycje zostaną wykonane. Przeczy temu choćby historia stawiania wiaty na przystanku na ul.Jakubowicza. Oczywiście nikt nie negował, że jest ona potrzebna. Ale od pisma z informacją, że zostanie postawiona do momentu jej fizycznego postawienia droga była długa (ponad rok) i wyboista (pomimo, że mieszkańcy posesji przy przystanku zgodzili się na postawienie wiaty na ich gruncie). Pozostaje mieć nadzieję, że w ramach przyszłorocznego budżetu rzeczywiście będziemy mogli liczyć na sprawnie przeprowadzone drobne inwestycje ważne z puntu widzenia mieszkanców poszczególnych wsi.
Agnieszka Kaczurba
Fundusz sołecki to wyodrębnione z budżetu gminy pieniądze, przeznaczone do wykorzystania przez mieszkańców danego sołectwa. O tym, na co będą wydane, decydują oni podczas głosowania na zebraniu wiejskim. Jeżeli wniosek spełnia wymogi formalne wskazane przez mieszkanców zadania zostają wpisane do budżetu i powinny być zrealizowane w danym roku (fundusz jest przyznawana na konkretny rok). W przypadku, kiedy sołectwo nie decyduje się korzystać z Funduszu Sołeckiego i nie złoży wniosku środki finansowe trafiają do budżetu gminy, która decyduje o ich przeznaczeniu.
Podczas dyskusji nad uchwałą w sprawie FS radni podzielili się na dwa obozy. Linia podziału odzwierciedlała przynależność radnych do konitetów wyborczych, z jakich startowali do Rady Gminy. Zapewnie zupełnie przypadkowo :)
Przeciwnicy wyrażenia zgody na fundusz sołecki argumentowali swoją odmowę obawą o rozproszenie środków budżetowych na drobne zadania w sołectwach, co może spowodowac że zabraknie pieniędzy na większe inwestycje np. na remonty dróg gminnych. Wskazywali również, że "duże" inwestycje" są bardziej potrzebne niż np. organizacja przez sołectwo imprezy integracyjnej dla mieszkańców czy ustawienie ławeczek. Padały argumenty ze strony Wójta: fundusz jest niepotrzebny, bo gmina i tak sukcesywnie w sołectwach realizuje potrzebne mieszkancom zadania. Można więc po prostu złożyć wniosek do gminy i zadania te wykonać w "normalnym" trybie. Na zebrania wiejskie przychodzi mało osób i ta garstka decyduje za wszystkich mieszkanców.
Podnoszono, że gmina do takiego zadania podchodzi bardziej profesjonalnie, bo sołtysi nie potrafią dobrze oszacować kosztów proponowanych inwestycji. Pani Skarbnik tłumaczyła, że korzyści z FS jest mało, a pracy związanej z ich wdrożeniem jest dużo. Wspólnie z Wójtem podkreslali, że nie mamy szans na otrzymanie 10% zwrotu poniesionych w ramach FS kosztów z budżetu państwa.
Zwolennicy FS przekonywali, że każde sołectwo ma prawo zrezygnować z wykorzystania w danym roku funduszu, więc należy pozostawić mieszkańcom decyzję o tym czy składać wniosek w ramach FS czy jako zwykły wniosek do budżetu. Jak również, że władze samorządowe nie powinny podejmować decyzji za mieszkańców w tych sprawach ich dotyczących, w których oni sami mogliby zadecydować. Poprzez FS społeczność wsi uczy się współodpowiedzialności za to, jak są wydatkowane pieniądze na lokalne inwestycje. Jeśli z jednej strony namawiamy mieszkanców na płacenie tu podatków a z drugiej zabraniamy stanowienia o tym, na co je przeznaczyć, to powstaje sytuacja swoistej schizofrenii władzy. Zebranie wiejskie na którym głosuje się przeznaczenie FS to doskonała okazja, aby zapytać o sprawy lokalne, porozmawiać o problemach, przeanalizować czy to na co mieszkańcy chcieliby wydać pieniądze mieści się w zadaniach własnych gminy i czy będzie to faktycznie racjonalny wybór za rozsądną cenę. Mieszkańcy często nie wiedzą jakie są koszty i procedury, więc taka dyskusja pomaga im zrozumieć sposób wydatkowania pieniędzy publicznych (nie tylko FS).
Trudno odmówić racjonalności argumentowi, że budowa drogi jest ważniejsza niż ustawienie koszy na przystankach czy obsianie trawą zaniedbanego terenu we wsi. Ale taki sposób rozumowania powoduje, że budowa drogi automatycznie przesuwa mniejsze potrzeby na plan jako mało istotne z punktu widzenia gminy jako całości. Tymczasem dla mieszkanców danej wsi może to być rzecz istotna (tym bardziej, jeżeli budowa drogi dotyczy zupełnie innej wsi).
Radni argumentowali, że zdają sobie sprawę z tego, że dla organów gminy i urzędników uruchomienie procedury ustawy o funduszu sołeckim i jej prawidłowe wykonanie to dodatkowa praca i że nie wszystkie wnioski złożone do gminy są prawidłowo skonstruowane. To jednak można zminimaliować organizując spotkanie z sołytsami i informaując jak to zrobić dobrze. Decydując o wyodrębnieniu lub nie FS nikt nie pomyślał o tym, aby zapytać wszystkich sołtysów o ich zdanie w tej materii. Nie mogą głosować, ale sprawa ich bezpośrednio dotyczy byłoby więc wyrazem szcunku dla ich pracy i zaangażowania choćby zapytanie ich czy FS są dla nich przydatnym narzędziem.
Moja refleksja po sesji:
Intencją ustawodawcy podczas powoływania FS była aktywizacja mieszkańców wokół lokalnych spraw ich dotyczących, większe utożsamianie się z gminą i budowa trwałych więzi lokalnych. Bo samorządność i demokracja lokalna opierają się przede wszystkim właśnie na uczestnictwie mieszkańców. Zasada pomocniczości, na której oparty został cały system polskiego samorządu, mówi, że należy pozostawić możliwie dużo kompetencji na szczeblu lokalnym i dopiero w sytaucji, kiedy jednostka administracyjna nie jest w stanie wykonać danego zadania, przejmuje je administracja wyższego szczebla. Zgodnie z tą zasadą sołtys jest dla mieszkańców (aby im pomóc w rozwiązaniu lokalnych problemów), gmina dla sołtysa (aby mu pomóc w sprawach dotyczących mieszkanców wsi) itd. a nie na odwrót. Po raz kolejny poczułam się jako sołtys postawiona w roli "proszącego" przy pańskim stole szczeniaka. Może coś panu z widelca spadnie... Sądząc z wystąpień sołtysów w części sesji przeznaczonej na wypowiedzi i pytania mieszkanców nie jestem w tym poczuciu osamotniona. Nie podzielam argumentu, że wystarczy złożyć wniosek do gminy i "małe" inwestycje zostaną wykonane. Przeczy temu choćby historia stawiania wiaty na przystanku na ul.Jakubowicza. Oczywiście nikt nie negował, że jest ona potrzebna. Ale od pisma z informacją, że zostanie postawiona do momentu jej fizycznego postawienia droga była długa (ponad rok) i wyboista (pomimo, że mieszkańcy posesji przy przystanku zgodzili się na postawienie wiaty na ich gruncie). Pozostaje mieć nadzieję, że w ramach przyszłorocznego budżetu rzeczywiście będziemy mogli liczyć na sprawnie przeprowadzone drobne inwestycje ważne z puntu widzenia mieszkanców poszczególnych wsi.
Agnieszka Kaczurba
piątek, 4 marca 2011
Spotkanie w sprawie modyfikacji systemu komunikacyjnego gminy
Piątek 4 marca 2011 - cztery dni po wprowadzeniu zmian w komunikacji autobusowej na terenie gminy odbyło się spotkanie przedstawiciela ZTM (analityka odpowiedzialnego za ustalania przebiegu tras), Wójta Krzystofa Turka, Kierownika Referatu RGK Marcina Klimka oraz przedstawicieli miejscowości, które zgłaszały protesty, uwagi i wnioski tj. zarządem stowarzyszenia Klaudyn i radnymi B. Pruszkowską-Kubel, S.Lesiszem, A.Kaczurbą, B. Skrońską. Dyskusji przysłuchiwał się M.Łada redaktor Gazety Babickiej.
Przedstawiciel ZTM zapoznał się z pismami i mailami, jakie wpłynęły do tej pory do RGK w sprawie zmian komunikacyjnych. Pierwszą kwestią, która była podnoszona na spotkaniu była zasadność kursowania autobusu 726. O połączenie z Bemowem zabiegali od kilku lat mieszkańcy Klaudyna. W ich intencji miało to być przedłużenie linii 220 kończącej obecnie trasę na pętli leśnej. Dzięki temu łatwiej byłoby się przesiadać. Autobus 726 utworzony wyłacznie w celu obsługi naszej gminy kończy obecnie swój bieg na pętli Stare Bemowo. Przedstawiciele Stowarzyszenia Klaudyn pytali, czy jest możliwość zmiany (wydłużenia) trasy autobusu w głab Warszawy. Przedstawiciel ZTM zaprzeczył, ponieważ starategia planowania komunikacji zbiorowej w aglomeracji warszawskiej zakłada dowożenie pasażerów z obrzeży Warszawy do najbliżego węzła przesiadkowego. Klaudynianie zwracali też uwagę na fakt, że zabiegali o zwiększenie częstotliwości kursowania 712 i dołożenie kolejnej linii a nie o sumaryczne zwiększenie ilości kursów przez Kaludyn, kosztem zwiększenia odstępów między kursami do metra. Wójt powołując się na wcześniejsze spotkania podkreślił, że w ramach budżetu przeznaczonego na komunikację nie da się utrzymać poprzedniej ilości kursów 712 i dołożyć nowych kursów 726. Można jedynie zmienić proporcje - połozyc większy nacisk na 712 a 726 okroić. Ostatecznie zarekomendowano zmianę w postaci skrócenia trasy 726 (bez kursów na rynek), rezygnacji z przejazdów weekendowych i zmniejszenie ilości kursów w dni powszednie poza szczytem a wygospodarowane w ten sposób środki przeznaczyć na zwiększenie częstotliwości kursowania 712 i lepsze dopasowanie godzin odjazdów (obecnie są one tak rozłożone, że osoby zaczynające lekcje lub pracę o 8 mają problem z dojechaniem na czas). Alternatywna propozycja ZTM aby pozstawić na Klaudynie 726 jako podstawowy autobus robiący pętlę po miejscowości i dowożący mieszkańców do głównej ulicy, gdzie tranzytem (bez wjeżdżania do wsi) jeździłoby 712 o trasie zmienionej na Metro-Rynek-Górczewska, spotkała się z ostrym protestem przedstawicieli Klaudyna. Również propozycja przywrócenia dawnej trasy 712 lub połączenia obecnej trasy 712 z trasą 714 i puszczenie autobusu wahadłowo w dwie strony napotkała na opór. Przedstawiciel ZTM tłumaczył, że w przypadku połaczenia tras na tak długiejnowej trasie spowodowałby to problem z racjonalnym rozłożeniem kursów. W praktyce przy takim rozwiązaniu na niektórych przystankach odjazdy w obie strony byłyby na zmianę co ok 40 i co ok 10 minut. Zarówno przedstawiciel ZTM i jak i Wójt nie przewidują możliwości przywrócenia dawnej trasy 712, motywując to niewielką ilością osób wsiadających na przystankach w Lipkowie i ul.Sienkiewicza. Przedstawiciel ZTM obiecał skorelowanie rozkładów jazdy 714 tak, aby przesiadka na 712 na Rynku nie zajmowała więcej niż 10-15 minut. Zostanie także sprawdzona ponownie czasówka przejazdu na trasie 714 aby wyelimonować zgłaszany przez mieszkańców problem bardzo wolnej jazdy na tej trasie i przymusowych postojów w celu "odczekania" do prawidłowej godziny odjazdu. Problem ten powstał na skutek zmiany wiekszości przystanków stałych na warunkowe bez zmiany (skrócenia) zakładanego czasu przejazdu. Po zbadaniu rzeczywistego czasu przejazdu zostanie dokonana ew. korekta rozkładu. Kolejna kwestia dotycząca 714-tki czyli puszczenie jej w obie strony zdaniem ZTM nie ma uzasadnienia. Ponieważ dla mieszkańców ulic Mościckiego i Sienkiewicza jest to jednak utrudnienie (tu podało kilka uzasadnień) zaproponowano mieszkancom w/w ulic alternatywę w postaci puszczenia na tym odcinku autobusu 729 w kierunku przeciwnym niż 714. Dzięki temu gimnazjaliści z Mariewa mieliby także ułatwiony dojazd do domu (bo autobus w tym układzie jechałby przez przystanek przy gimnazjum). Radna Mariewa zgłosiła problem związny z brakiem kursu autobusu 729 w czasie kiedy mieszkańcy wracają z pracy. Odjazdy z pętli na Górczewskiej są obecnie tak zaplanowane, że wychodzac z pracy o pełnej godzinie trudno zdazyć na połaczenie, a w przypadku spóźnienia się na autobus po godz. 17 trzeba czekać na kolejny ponad półtorej godziny lub dojechać do Borzęcina i iść na piechotę 3 kilometry. Przedstawiciel ZTM przyjał uwagę do rozpatrzenia, choć zaznaczył, że wymaga to uzgodnienia z gminą Leszno, która również jest obsługiwana przez tę linię. Jako ew. alternatywę w przyszłości rozpatrywano stworzenie kolejnej linii L obsługujacej zachodnią część gminy. W sprawie kursowania L-6 w dni świąteczne nic się nie zmieniło. Przedstawiłam naszą opinię o przydtaności linii L-6 dla mieszkańców Lipkowa i obawę, że w kolejnych badaniach może się okazać, że jest to linia "wożąca muchy". Brak przystanku pośrodku wsi powoduje, że nawet w dni robocze (kiedy L6 jeździ) osoby mieszkające w centum miejscowości wolą iść do przystanku na Mościckiego i dojechać na Górczewską niż odbywać spacer do oddalonego przystanku na jednym z kranców wsi i jechać wyłącznie do Babic. Sytuacji wcale nie poleszy linia powiatowa, bo będzie mieć tylko jeden przystanek w Lipkowie.
Spotkanie trwało ponad trzy godziny. Uczestnicy zobowiązali się przygotować i przekazać do RGK swoje postulaty na piśmie. Trafią one następnie do ZTM. Proponowane przez ZTM zmiany w kursach 712 (godziny odjazdów w kierunku metra) zostaną skonsultowane z mieszkańcami. Pierwsze modyfikacje będą wprowadzane prawdopodobnie od kwietnia (zmiany rozkładów itp. zmiany nie wymagające dodatkowych uzgodnień z innymi gminami). Większe zmiany bedą możliwe dopiero po ok. 3 miesiącach - jest to wg. ZTM optymalny czas na praktyczne sprawdzenie przez mieszkanców jak się sprawdza nowa komunikacja.
Dodatkowa uwaga: generalnie zauważalna jest tendencja do tworzenia się w naszej gminie centralnego miejsca przesiadkowego w Babicach.
A.Kaczurba
Przedstawiciel ZTM zapoznał się z pismami i mailami, jakie wpłynęły do tej pory do RGK w sprawie zmian komunikacyjnych. Pierwszą kwestią, która była podnoszona na spotkaniu była zasadność kursowania autobusu 726. O połączenie z Bemowem zabiegali od kilku lat mieszkańcy Klaudyna. W ich intencji miało to być przedłużenie linii 220 kończącej obecnie trasę na pętli leśnej. Dzięki temu łatwiej byłoby się przesiadać. Autobus 726 utworzony wyłacznie w celu obsługi naszej gminy kończy obecnie swój bieg na pętli Stare Bemowo. Przedstawiciele Stowarzyszenia Klaudyn pytali, czy jest możliwość zmiany (wydłużenia) trasy autobusu w głab Warszawy. Przedstawiciel ZTM zaprzeczył, ponieważ starategia planowania komunikacji zbiorowej w aglomeracji warszawskiej zakłada dowożenie pasażerów z obrzeży Warszawy do najbliżego węzła przesiadkowego. Klaudynianie zwracali też uwagę na fakt, że zabiegali o zwiększenie częstotliwości kursowania 712 i dołożenie kolejnej linii a nie o sumaryczne zwiększenie ilości kursów przez Kaludyn, kosztem zwiększenia odstępów między kursami do metra. Wójt powołując się na wcześniejsze spotkania podkreślił, że w ramach budżetu przeznaczonego na komunikację nie da się utrzymać poprzedniej ilości kursów 712 i dołożyć nowych kursów 726. Można jedynie zmienić proporcje - połozyc większy nacisk na 712 a 726 okroić. Ostatecznie zarekomendowano zmianę w postaci skrócenia trasy 726 (bez kursów na rynek), rezygnacji z przejazdów weekendowych i zmniejszenie ilości kursów w dni powszednie poza szczytem a wygospodarowane w ten sposób środki przeznaczyć na zwiększenie częstotliwości kursowania 712 i lepsze dopasowanie godzin odjazdów (obecnie są one tak rozłożone, że osoby zaczynające lekcje lub pracę o 8 mają problem z dojechaniem na czas). Alternatywna propozycja ZTM aby pozstawić na Klaudynie 726 jako podstawowy autobus robiący pętlę po miejscowości i dowożący mieszkańców do głównej ulicy, gdzie tranzytem (bez wjeżdżania do wsi) jeździłoby 712 o trasie zmienionej na Metro-Rynek-Górczewska, spotkała się z ostrym protestem przedstawicieli Klaudyna. Również propozycja przywrócenia dawnej trasy 712 lub połączenia obecnej trasy 712 z trasą 714 i puszczenie autobusu wahadłowo w dwie strony napotkała na opór. Przedstawiciel ZTM tłumaczył, że w przypadku połaczenia tras na tak długiejnowej trasie spowodowałby to problem z racjonalnym rozłożeniem kursów. W praktyce przy takim rozwiązaniu na niektórych przystankach odjazdy w obie strony byłyby na zmianę co ok 40 i co ok 10 minut. Zarówno przedstawiciel ZTM i jak i Wójt nie przewidują możliwości przywrócenia dawnej trasy 712, motywując to niewielką ilością osób wsiadających na przystankach w Lipkowie i ul.Sienkiewicza. Przedstawiciel ZTM obiecał skorelowanie rozkładów jazdy 714 tak, aby przesiadka na 712 na Rynku nie zajmowała więcej niż 10-15 minut. Zostanie także sprawdzona ponownie czasówka przejazdu na trasie 714 aby wyelimonować zgłaszany przez mieszkańców problem bardzo wolnej jazdy na tej trasie i przymusowych postojów w celu "odczekania" do prawidłowej godziny odjazdu. Problem ten powstał na skutek zmiany wiekszości przystanków stałych na warunkowe bez zmiany (skrócenia) zakładanego czasu przejazdu. Po zbadaniu rzeczywistego czasu przejazdu zostanie dokonana ew. korekta rozkładu. Kolejna kwestia dotycząca 714-tki czyli puszczenie jej w obie strony zdaniem ZTM nie ma uzasadnienia. Ponieważ dla mieszkańców ulic Mościckiego i Sienkiewicza jest to jednak utrudnienie (tu podało kilka uzasadnień) zaproponowano mieszkancom w/w ulic alternatywę w postaci puszczenia na tym odcinku autobusu 729 w kierunku przeciwnym niż 714. Dzięki temu gimnazjaliści z Mariewa mieliby także ułatwiony dojazd do domu (bo autobus w tym układzie jechałby przez przystanek przy gimnazjum). Radna Mariewa zgłosiła problem związny z brakiem kursu autobusu 729 w czasie kiedy mieszkańcy wracają z pracy. Odjazdy z pętli na Górczewskiej są obecnie tak zaplanowane, że wychodzac z pracy o pełnej godzinie trudno zdazyć na połaczenie, a w przypadku spóźnienia się na autobus po godz. 17 trzeba czekać na kolejny ponad półtorej godziny lub dojechać do Borzęcina i iść na piechotę 3 kilometry. Przedstawiciel ZTM przyjał uwagę do rozpatrzenia, choć zaznaczył, że wymaga to uzgodnienia z gminą Leszno, która również jest obsługiwana przez tę linię. Jako ew. alternatywę w przyszłości rozpatrywano stworzenie kolejnej linii L obsługujacej zachodnią część gminy. W sprawie kursowania L-6 w dni świąteczne nic się nie zmieniło. Przedstawiłam naszą opinię o przydtaności linii L-6 dla mieszkańców Lipkowa i obawę, że w kolejnych badaniach może się okazać, że jest to linia "wożąca muchy". Brak przystanku pośrodku wsi powoduje, że nawet w dni robocze (kiedy L6 jeździ) osoby mieszkające w centum miejscowości wolą iść do przystanku na Mościckiego i dojechać na Górczewską niż odbywać spacer do oddalonego przystanku na jednym z kranców wsi i jechać wyłącznie do Babic. Sytuacji wcale nie poleszy linia powiatowa, bo będzie mieć tylko jeden przystanek w Lipkowie.
Spotkanie trwało ponad trzy godziny. Uczestnicy zobowiązali się przygotować i przekazać do RGK swoje postulaty na piśmie. Trafią one następnie do ZTM. Proponowane przez ZTM zmiany w kursach 712 (godziny odjazdów w kierunku metra) zostaną skonsultowane z mieszkańcami. Pierwsze modyfikacje będą wprowadzane prawdopodobnie od kwietnia (zmiany rozkładów itp. zmiany nie wymagające dodatkowych uzgodnień z innymi gminami). Większe zmiany bedą możliwe dopiero po ok. 3 miesiącach - jest to wg. ZTM optymalny czas na praktyczne sprawdzenie przez mieszkanców jak się sprawdza nowa komunikacja.
Dodatkowa uwaga: generalnie zauważalna jest tendencja do tworzenia się w naszej gminie centralnego miejsca przesiadkowego w Babicach.
A.Kaczurba
wtorek, 1 marca 2011
Zmiany komunikacji w gminie
W lutym br. zorganizowaliśmy dwa spotkania (w Borzecinie i Babicach) informując mieszkanców o planowanych na marzec zmianach w komunikacji. Zebrane podczas spotkań wnioski i pytania przekazaliśmy do urzędu gminy. Po spotkaniu w Babicach została także opublikowana petycja w portalu petycje.pl. Podpisało sie pod nią 174 osoby (w tym 171 za i 3 przeciw). Kontynując temat zmian komunikacyjnych prosimy o dalsze zgłaszanie uwag i postulatów - wszystkie przekażemy do UG.
Walne Zgromadzenie Spółki Wodnej
31 grudnia 2011 roku odbyło się walne zgromadzenie w babickiej Spółce Wodnej.
Zebranie otworzył Prezes Gminnej Spółki Wodnej BABICE - Wiesław Skalski, który przedstawił sprawozdanie za poprzedni rok. Przedstawiono również opinię Komisji Rewizyjnej. Dokumenty dostępne są na stronach:
http://www.babice-stare.waw.pl/woda.php
http://www.babice-stare.waw.pl/woda.php?op=1&go=12
Najwazniejszą i budzącą najwięcej emocji częscią zebrania była dyskusja z udziałem mieszkanców, przedstawicieli spóki wodnej, gminy, powiatu. Ubiegły rok oraz tegoroczne pierwsze roztopy pokazały, jak wielkim problem jest woda na naszym terenie. Nasz system melioracyjny, budowany w latach świetności PRL-u i po macoszemu traktowany przez wiele kolejnych lat nie jest w stanie sprostać obecnym wyzwaniom. Na tle powiatu jesteśmy gminą przodujacą w utrzymaniu urządzeń melioracyjnych, jednak wbrew pozorom wcale nam nie pomaga. Nasze rowy stykają się z rowami gmin ościennych, a tam ... niewykoszone, nieodmulone, często wrecz zdewastowane i zarośniete drzewami. Woda w górę nie popłynie, zostaje więc na naszym terenie. W br. w związku z masowymi zalaniami Starostwo Powiatowe podjęło się roli koordynatora spotkań i działań na terenie wszystkich gmin powiatu. Może dzięki temu uda się sprawniej przeprowadzić konserwację rowów. Bardzo dużym problemem jest ściągalność składek. I tu dyskusja zwykle nabiera charakteru bardzo emocjonalnego. Bo trudno się dziwić, że właściciele zalanych wodą posesji żądają natychmiastowego podjęcia działań grożąc zaprzestaniem płacenia składek (lub nie spłaceniem istniejącego zadłużenia). Tymczasem spółka wodna jako instytucja non-profit wykonuje działania w takim zakresie na jakie pozwalają pieniądze składkowe i dotacje gminne. W tym przypadku nie jest to zapłata za wykonaną usługę a opłacenie obowiązkowej składki wynikającej z faktu przynależności do spółki (posiadania urzadzeń melioracyjnych na swoim gruncie). Nie można więc porównywać "usług" spóki wodnej z usługami dostawców telekomunikacyjnych, gazu czy prądu, gdzie za brak usługi należy się zwrot pieniędzy. Tu na problem sciągania skłądek nakłada się drugi: aktualnośc baz danych. W ubiegłym roku latem do części mieszkanców zostały wysłane powiadomienia o długu, który jak się oakzało nie istniał. Wynikało to właśnie z niezaktualizowanej na czas informacji (księgowej). Wiele decyzji o wymiarze składki jest adresowanych do osób, które juz nie żyją lub przepisały ziemię na członków rodziny. Zdarza się, że adresy dostepne spółce to dawne adresy warszawskie osób, które się już sprowadziły na teren naszej gminy. Doprowadzenie bazy adresowej do ładu jest sprawą pilną, ale wymaga pomocy ze strony samych mieszkanców. Można się obrażać, że skoro USC ma akt zgonu właściciela działki, to spółka powinna sama dojść do tego, że decyzję powinna wystawić na kogoś innego. Ale można również przyjść lub zadzwonić i taki fakt zgłosić. Spółka Wodna choć ma w nazwie "gminna" nie jest jeszcze jednym referatem urzędu gminy i nie ma prawa wglądu do akt USC. Im szybciej zostaną "wyprostowane" wszystkie sprawy adresowe i związane z istniającym lub błędnie przypisywanym zadłużeniem, tym szybciej i łatwiej można będzie prowadzić prace odwodnieniowe. Szczególnie ważne jest, aby zgłosiły sie osoby, które otrzymały informację o nie istniejącym zadłużeniu. Sprawę tę trzeba wyjaśnić, bo: 1. wpłacone pieniądze gdzieś musiały trafić i trzeba sprawdzić gdzie 2. informacja sumaryczna o zadłużeniach na podstawie której szacowane są potencjalne wpływy spółki jest zafałszowana.
Nasze postulaty odnośnie działania Spółki:
1. Skierowanie przez Urząd Gminy stażysty do pomocy w zaktualizowaniu bazy danych
2. Powołanie zespołu składającego się z przedstawicieli Spółki, Urzędu Gminy, sołtysów wsi szczególnie narażonych na zalewnie oraz zarządców dróg (rowy przydrożne) w celu opracowania kompleksowego,
spójnego planu odwodnienia terenu gminy.
3. Obecność przedstawiciela Spółki na zebraniach wiejskich w celu poinformowania o postępach prowadzonych prac i zgłoszonych awariach oraz podjęcia próby zwiększenia sciągalności składek.
4. Zamieszczenie planu pracy na stronie www Spóki wraz z aktualizowanymi informacjami o postępach prac.
Zebranie otworzył Prezes Gminnej Spółki Wodnej BABICE - Wiesław Skalski, który przedstawił sprawozdanie za poprzedni rok. Przedstawiono również opinię Komisji Rewizyjnej. Dokumenty dostępne są na stronach:
http://www.babice-stare.waw.pl/woda.php
http://www.babice-stare.waw.pl/woda.php?op=1&go=12
Najwazniejszą i budzącą najwięcej emocji częscią zebrania była dyskusja z udziałem mieszkanców, przedstawicieli spóki wodnej, gminy, powiatu. Ubiegły rok oraz tegoroczne pierwsze roztopy pokazały, jak wielkim problem jest woda na naszym terenie. Nasz system melioracyjny, budowany w latach świetności PRL-u i po macoszemu traktowany przez wiele kolejnych lat nie jest w stanie sprostać obecnym wyzwaniom. Na tle powiatu jesteśmy gminą przodujacą w utrzymaniu urządzeń melioracyjnych, jednak wbrew pozorom wcale nam nie pomaga. Nasze rowy stykają się z rowami gmin ościennych, a tam ... niewykoszone, nieodmulone, często wrecz zdewastowane i zarośniete drzewami. Woda w górę nie popłynie, zostaje więc na naszym terenie. W br. w związku z masowymi zalaniami Starostwo Powiatowe podjęło się roli koordynatora spotkań i działań na terenie wszystkich gmin powiatu. Może dzięki temu uda się sprawniej przeprowadzić konserwację rowów. Bardzo dużym problemem jest ściągalność składek. I tu dyskusja zwykle nabiera charakteru bardzo emocjonalnego. Bo trudno się dziwić, że właściciele zalanych wodą posesji żądają natychmiastowego podjęcia działań grożąc zaprzestaniem płacenia składek (lub nie spłaceniem istniejącego zadłużenia). Tymczasem spółka wodna jako instytucja non-profit wykonuje działania w takim zakresie na jakie pozwalają pieniądze składkowe i dotacje gminne. W tym przypadku nie jest to zapłata za wykonaną usługę a opłacenie obowiązkowej składki wynikającej z faktu przynależności do spółki (posiadania urzadzeń melioracyjnych na swoim gruncie). Nie można więc porównywać "usług" spóki wodnej z usługami dostawców telekomunikacyjnych, gazu czy prądu, gdzie za brak usługi należy się zwrot pieniędzy. Tu na problem sciągania skłądek nakłada się drugi: aktualnośc baz danych. W ubiegłym roku latem do części mieszkanców zostały wysłane powiadomienia o długu, który jak się oakzało nie istniał. Wynikało to właśnie z niezaktualizowanej na czas informacji (księgowej). Wiele decyzji o wymiarze składki jest adresowanych do osób, które juz nie żyją lub przepisały ziemię na członków rodziny. Zdarza się, że adresy dostepne spółce to dawne adresy warszawskie osób, które się już sprowadziły na teren naszej gminy. Doprowadzenie bazy adresowej do ładu jest sprawą pilną, ale wymaga pomocy ze strony samych mieszkanców. Można się obrażać, że skoro USC ma akt zgonu właściciela działki, to spółka powinna sama dojść do tego, że decyzję powinna wystawić na kogoś innego. Ale można również przyjść lub zadzwonić i taki fakt zgłosić. Spółka Wodna choć ma w nazwie "gminna" nie jest jeszcze jednym referatem urzędu gminy i nie ma prawa wglądu do akt USC. Im szybciej zostaną "wyprostowane" wszystkie sprawy adresowe i związane z istniającym lub błędnie przypisywanym zadłużeniem, tym szybciej i łatwiej można będzie prowadzić prace odwodnieniowe. Szczególnie ważne jest, aby zgłosiły sie osoby, które otrzymały informację o nie istniejącym zadłużeniu. Sprawę tę trzeba wyjaśnić, bo: 1. wpłacone pieniądze gdzieś musiały trafić i trzeba sprawdzić gdzie 2. informacja sumaryczna o zadłużeniach na podstawie której szacowane są potencjalne wpływy spółki jest zafałszowana.
Nasze postulaty odnośnie działania Spółki:
1. Skierowanie przez Urząd Gminy stażysty do pomocy w zaktualizowaniu bazy danych
2. Powołanie zespołu składającego się z przedstawicieli Spółki, Urzędu Gminy, sołtysów wsi szczególnie narażonych na zalewnie oraz zarządców dróg (rowy przydrożne) w celu opracowania kompleksowego,
spójnego planu odwodnienia terenu gminy.
3. Obecność przedstawiciela Spółki na zebraniach wiejskich w celu poinformowania o postępach prowadzonych prac i zgłoszonych awariach oraz podjęcia próby zwiększenia sciągalności składek.
4. Zamieszczenie planu pracy na stronie www Spóki wraz z aktualizowanymi informacjami o postępach prac.
Subskrybuj:
Posty (Atom)